GRY

czwartek, 4 lipca 2013

♥ Rozdział 1 ♥ "Tak się cieszę ,że znowu tu jestem."

**Joy**

  Nowy rok szkolny się zaczyna. Wakacje się skończyły. W sumie to cieszę się ,bo bardzo się stęskniłam za wszystkimi.
Siedziałam w samochodzie razem w moim tatą ,który właśnie wiózł mnie do domu Anubisa i przyglądałam się znajomym widokom za oknem. Jeszcze tylko 10 minut dzieliło nas od Akademika. Nie mogłam już się doczekać aż w końcu zobaczę Patricie i Marę ,moje najlepsze przyjaciółki i Mick'a ,mojego chłopaka.
   Zmieniłam się przez te wakacje ,przemyślałam sobie wszystko ,miałam na to dużo czasu więc w końcu sobie to poukładałam. Byłam inaczej nastawiona do życia. Nie martwiłam się niczym  ,bo nie miałam do tego żadnych powodów.
- Cieszysz się na nowy rok tutaj ,córciu? - Z zamyślenia wyrwał mnie mój jak zawsze zatroskany tata.
- Oczywiście ,że się cieszę. - Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do samej siebie pod nosem.
- Jak myślisz ,przyjaciele się stęsknili?
- Nie wiem. - Przyznałam. - Mam nadzieję ,że tak.
- A twój chłopak?
- Pewnie też. - Nie byłam u niego w te wakacje. Więcej czasu spędziłam z rodziną ,a jeszcze więcej na przemyślaniu wszystkiego i decydowaniu się jaka powinnam być. Czy taka jak byłam do tej pory czy zmienić się na lepsze. I wybrałam to drugie.
  Moje do tych czas proste włosy ,teraz lokowane lekko opadały na moje ramiona. Chciałam na początek zmienić trochę wizerunek. Chciałam być zauważana i znana ,a nie być szarą myszką ,jak do tej pory.
Miałam nadzieję ,że mi się to uda.
- Jesteśmy. - Poczułam jak samochód staje ,a mój tata wysiada z samochodu ,żeby za chwilę otworzyć przede mną drzwi.
Wysiadłam ostrożnie uważając ,żeby nie zahaczyć nigdzie moją nową sukienką ,którą kupiłam dwa dni temu specjalnie na przyjazd tutaj.
Normalnie to nie chodzę w sukienkach ,bo bardziej preferuje spodnie lub spódniczki ,ale nowa Joy znaczy i też nowy styl.
Do szpilek też nie byłam przyzwyczajona ,ale na szczęście nie były aż tak wysokie więc jeszcze mogłam tego dnia trochę w nich wytrzymać.
  Kiedy mój ojciec rozładowywał moje bagaże z bagażnika ,ja rozglądałam się dookoła. Brakowało mi tego widoku. Stary dom , na pozór wyglądający na opuszczony pośród pięknych i wysokich drzew. Było tu pięknie jednym słowem.
- Tak się cieszę ,że znów tu jestem. - Powiedziałam rozkoszując się zapachem kwiatów ,który dochodził pewnie z ogródka za naszym akademikiem.
Przypomniało mi się jak zawsze przyglądałam się Trudy ,kiedy pielęgnowała tam rośliny. Robiła to z taką pasją i oddaniem.
  Trudy to opiekunka w naszym domu. Jest niesamowita. Ona jest praktycznie osobą ,która gotuje i opiekuje się domem ,żeby wyglądał tak jak wygląda ,czyli prześlicznie. Nie ma nikogo do pomocy. No może my czasami pomagaliśmy ,bo uważaliśmy ,że tego wszystkiego jest za dużo jak na jedną osobę....

- Wchodzisz? - Usłyszałam za sobą głos mojego taty.
Odwróciłam się w jego stronę i szeroko uśmiechnęłam ,wiedząc ,że za moment znów znajdę się w domu ,który wręcz kocham.
- Tak. - Powiedziałam i poszłam za moim ojcem ,który szedł przodem z walizkami.
Kiedy znalazłam się za drzwiami ,rozejrzałam się po holu. Nic się nie zmieniło ,ciągle wszystko było tak samo. Z wyjątkiem tego ,że było bardzo cicho i nie było słychać ,żadnych odgłosów ,nawet gotującej Trudy. Zawsze nuciła piosenki ,jak coś robiła ,a dzisiaj nic nie słyszałam.
- No to ja jadę. - Poinformował mnie tata.
- Pa tato. - Powiedziałam i przytuliłam go a pożegnanie.
- Do zobaczenia w następne wakacje. - Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Później usłyszałam dźwięk odjeżdżającego samochodu i znów tą dziwną ciszę.
Zostawiając walizki tak jak stoją poszłam do salonu.
- Halo! - Zawołałam. - Jest tu kto?
- Cześć gwiazdko! - Trudy wyszła z kuchni przecierając talerz ręcznikiem.
- Trudy! - Krzyknęłam i przytuliłam ją. - Gdzie są wszyscy? - Spytałam jak się już od niej odkleiłam.
- Jeszcze nie przyjechali. Jesteś pierwsza.
Hm....Dziwne. Była 2 po południu i nikogo jeszcze nie było?
- No nic to ja się pójdę rozpakować. - Poinformowałam kobietę i wróciłam do holu po walizki.
Drzwi domu się otworzyły i wszedł do nich nie kto inny jak Jerome. Był on wysokim blondynek z odpicowaną fryzurą.
Wyglądał jakby się przed kimś chował.
- Cześć Jerome. - Powiedziałam bez barwy w głosie. Nie przepadałam za nim.
Odskoczył na bok ,a z jego ust wydobył się wrzask.
- Co ty u licha wyprawiasz? - Spytałam zaskoczona jego zachowaniem.
- Przestraszyłaś mnie. - Odpowiedział całkiem poważnie ,ale ja myślałam ,że żartuje.
- No bez przesady aż taka straszna to ja nie jestem. - Mruknęłam i powędrowałam na górę z walizką w ręku zostawiając mojego wroga za sobą.
Siedziałam w pokoju i rozpakowywałam ubrania dopóki nie usłyszałam pisków i krzyków dochodzących z dołu. Wiedziałam już ,że moje przyjaciółki przyjechały.
Podekscytowana zbiegłam na dół się przywitać.

Pierwszy beznadziejny rozdzialik ,chyba przyznacie.
Zapraszam na bloga o peddie KLIK

Patricia Miller

16 komentarzy:

  1. A!!! BOSKOOO!!! <333 Pierwsze spotkanie Jeroy! *.*
    Już nie mg się doczekać nn !!! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarąbiste nie moge sie doczekać następnego :D
    <3 ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdzialik,fajnie się czytało,uroczy......../BB

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej jak słodko od nienawiści do miłości tak jak u peddie no ubóstwiam <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak na razie zapowiada się ciekawie :P

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo ciekawie zaczyna się historia :) ogólnie spodobał mi się twój nowy blog i będę chyba raczej go odwiedzała bardzo często :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ile masz lat ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pytanie zadałaś. Odpowiem jeżeli powiesz mi czemu pytasz :p

      Usuń
  8. Zostałaś nominowana do Libster Blog Awards i Versatile Blogger Awards /Rebecka

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze raz powiesz ze napisalas beznadziejny rozdzial to nwm co ci zrobie piszesz zajebiscie pojmij w koncu

    OdpowiedzUsuń
  10. super. rozdzial

    OdpowiedzUsuń