**Joy**
Zbiegłam po schodach nie zważając na fakt ,że jestem w dość wysokich obcasach i od razu wpadłam w ramiona blondyna Mick'a ,mojego chłopaka..
- Cześć mała. - Powiedział lekko zaskoczony.
- Hej. Stęskniłam się.
Miałam wrażenie ,że nie widziałam go przez wieki ,a prawda była taka ,że zaledwie tylko przez niecałe 2 miesiące.
Nie był on zbytnio wysoki ,ale ja też nie byłam więc wszystko pasowało idealnie.
- Joy! - Usłyszałam za sobą i się odwróciłam. Nim się obejrzałam już byłam ściskana przez Marę. - Ale się zmieniłaś. - Skomentowała. - Ślicznie wyglądasz.
Mara była niską brunetką ,którą znałam od kilku długich lat i była ona moją najlepszą przyjaciółką.
- Dzięki. Postanowiłam zmienić trochę styl przez wakacje.
Ciemnowłosa rozejrzała się po holu.
- Widziałaś Jerome'a? - Spytała po chwili.
- Tak. - Odpowiedziałam. - Ale teraz nie wiem ,gdzie jest. Widziałam go jak przyjechałam. Może jest w swoim pokoju i się rozpakowuje? - Zasugerowałam pytającym tonem.
- Pójdę sprawdzić. - Skierowała się w stronę pokoju swojego chłopaka. Jeżeli mam być szczera ,to nie miałam pojęcia co ona w nim widzi. On jest bez mózgiem i jest strasznie denerwujący. Mara zawsze mówi ,że uważam tak tylko ,bo go nie lubię i to całkowita prawda ,ale gdybym nawet troszeczkę go lubiła lub nawet gdyby był moim przyjacielem nie zmieniłabym o nim zdania. Nie ,to byłoby wręcz niemożliwe.
Tak naprawdę to chyba nikt w tym domu za nim nie przepada oprócz Alfie'go ,jego współlokatora i zarazem przyjaciela ,no i Mary. Mam nadzieję ,że długo nie będą razem ,bo Jerome ma na nią zły wpływ.
- Cześć Joy. - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Patrici ,to moja druga najlepsza przyjaciółka ,znam ją odkąd tylko pamiętam. Nasze mamy się przyjaźniły ,kiedy byłyśmy małe i to od tamtego czasu się znamy. Jesteśmy praktycznie nie rozłączne.
- Hejka Pat. - Przytuliłam ją.
Patricia to przeciwieństwo mnie ,ale mimo to się przyjaźnimy. Ja jestem miła ,a ona wredna. Fajny duet ,prawda?
Mogę powiedzieć i chyba każdy się ze mną zgodzi ,że jej wygląd ukazuje w pełni jej charakter. Ma ona średniej długości ,brązowe włosy ,które przy świetle wchodzą w rudawy odcień. Są z natury lokowane ,ale zawsze je prostuje. Pytałam ją kilka razy dlaczego ,bo całkiem ładnie jej w lokach ,ale ona powiedziała ,że nie lubi wyglądać jak jakiś plastik.
- Co tam u ciebie? - Spytała. - Widzę ,że zmieniłaś nieco styl.
- Nowy semestr ,nowa Joy. - Uśmiechnęłam się. - A u ciebie jak tam? Gdzie byłaś na wakacjach?
- Głównie w Ameryce ,ale spędziłam też trochę czasu z siostrą i rodzicami.
- Ooo. Byłaś u Eddie'go? I jak było?
- Całkiem fajnie. - Przyznała i uśmiechnęła się delikatnie.
Jak na zawołanie podszedł do nas blondyn w skórzanej kurtce.
- Cześć Eddie. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć. Miło cię znów widzieć Joy.
Oni oboje pasowali do siebie jak ulał. Takie same charaktery i taki sam styl. Czego by tu więcej chcieć? Chciałabym ,żeby moje relacje i Mick'a były takie jak ich.
- Nie przywitasz się z Patricią? - Spytałam go. Coś mi tu nie pasowało. Unikali swoich spojrzeń.
- Nie przywitam dopóki mnie nie przeprosi. - Odpowiedział spoglądając na nią ,a później odszedł ,żeby po chwili zniknąć w swoim pokoju.
Spojrzałam pytającym wyrazem twarzy na Patricie ,która utkwiła wzrok w miejscu ,w którym zniknął.
- Nie mam cię za co przepraszać. - Mruknęła.
- Co między wami zaszło? - Spytałam zdezorientowana.
- Pokłóciliśmy się. - Wyjaśniła.
- O co?
- AAAAA Alfie!! - Usłyszałyśmy pisk Amber ,a po chwili ściskała swojego ciemnoskórego chłopaka.
- Ta to wie jak się przywitać. - Skomentowała trochę przygnębiona Pat. Będę się musiała dowiedzieć co się stało ,pomyślałam.
- Cześć dziewczyny! - Krzyknęła Amber jak już skończyła ściskać Alfie'go i teraz rzuciła się na nas.
Amber to blondynka ,która czasami przesadza ze swoimi emocjami ,ale mimo to bardzo ją lubię. Jest świetną przyjaciółką.
- Amber ,bo nas udusisz. - Wykrztusiłam.
- A gdzie Nina i Fabian? - Spytała rozglądając się po holu.
- Jeszcze ich nie ma. - Odpowiedziała na jej pytanie Patricia. - Ale powinni niedługo się zjawić. Tak myślę. - Dodała.
- No nic. - Westchnęła blondynka. - To chodźmy do salonu.
Poszłyśmy za nią.
W salonie był już Alfie ,który obżerał się babeczkami jakie Trudy postawiła na stole.
- Alfie nie przesadzaj. - Upomniała go Amber ,a my z Pat zaśmiałyśmy się. Fajną parę tworzyli. To jak Alfie ,w poprzednim semestrze o nią zabiegał było takie słodkie i uroczę ,że Amber w końcu mu uległa i teraz są bardzo fajną parą i mam nadzieję ,że długo zostaną.
Patricia poszła do kuchni ,a ja usiadłam obok Mary na kanapie.
- I co znalazłaś Jeroma? - Spytałam wcale tym nie zainteresowana.
- Tak ,jest w pokoju. Rozpakowuje się. Powinien niedługo do nas dołączyć. - Odpowiedziała.
Rozejrzałam się po salonie. Tutaj też nic się nie zmieniło. Stary wystrój był ciągle taki sam i dobrze.
Tyle lat spędzonych w tym samym miejscu. Dziwnie bym się czuła gdyby jednak coś się zmieniło.
- Alfie! - Krzyknęła Amber.
- Zaczyna się. - Westchnęła Mara. Nie była w najlepszym humorze ,ale postanowiłam na razie nie wnikać w to co jest tego przyczyną.
- No co? Daj mi zjeść moje babeczki! - Krzyknął Alfie.
- Ale nie tyle. Oszalałeś?!
- Uspokójcie się! Słychać was w pokoju! - Do salonu wszedł Jerome.
- Ona mi nie pozwala zjeść babeczki! - Naskarżył Alfie.
- Bo to jest już dziesiąta! - Krzyknęła Amber.
- Dosyć! - Tym razem do pokoju wszedł wściekły Victor. - Ledwo co przyjechaliście i już nie można mieć chwili spokoju?!
\Victor to dozorca w naszym Akademiku. Jest mega straszny. Ma bardzo zadbany zarost ,ale w tym samym czasie obleśny. Każdy się go chyba boi.
- Głupi smarkacze. - Skomentował i wyszedł wściekły ,a w pokoju zapadła cisza.
- Jesteśmy tu od kilkunastu minut i już zdążyliśmy go wkurzyć. - Powiedział Jerome z uśmiechem na twarzy. - Piona Alfie!
Taaa ,ich ulubiona rzecz to doprowadzanie Victora do białej gorączki. Już dwa razy prawie zostali wydaleni ze szkoły ,bo Victor nie mógł z nimi wytrzymać ,ale to niestety nie powstrzymało ich od skończenia robić mu kawałów.
- Jesteś głupi Jerome. - Powiedziałam. - Dlaczego musisz go wkurzać?
- Bo lubię. - Wytknął mi język.
- Zachowujesz się jak dziecko.
- A ty jak przemądrzała lalunia.
Wkurzył mnie.
- Odszczekaj to co powiedziałeś.
Wydał z siebie odgłosy jakie robi pies ,następnie się zaśmiał i wyszedł.
- Jak ja go nie znoszę. - Powiedziałam do Mary ,ale ta mnie zignorowała.
- Postaraj się z nim dogadać. - Odpowiedziała po chwili. - On jest naprawdę fajny jak już się go lepiej pozna.
- Nie mam zamiaru się z nim dogadywać.
- Zrób to dla mnie. To mój chłopak ,a ty jesteś moją przyjaciółką. Chciałabym ,żebyście chociaż trochę się lubili.
Westchnęłam.
- Zrobię co się da. - Obiecałam. Nienawidziłam go ,ale czego się nie robi dla przyjaźni?
Usłyszałyśmy odgłos nadjeżdżającej taksówki.
- Pewnie Nina i Fabian już są. - Pomyślałam ,ale też powiedziałam.
- Albo nie. - Mruknęła Mara. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Znów straciła swój humor.
To był Fabian i Nina ,ale nie tylko. Za nimi do salonu weszła....o nie.....Willow. Teraz już rozumiałam dlaczego Mara nie miała humoru. Ona nie znosi Willow ,jak zresztą wszyscy.
Przywitaliśmy się z Niną i Fabianem omijając Willow szerokim łukiem.
- Cześć Joy. - Ruda hipiska podeszła do mnie. Mówiąc ruda hipiska mam na myśli Willow ,bo ma długie rude włosy i naprawdę jest hipiską.
- Cześć Willow. - Chciałam być miła więc jej odpowiedziałam.
- Cześć Maro. - Zwróciła się do mojej przyjaciółki ,która stała obok mnie z widocznym grymasem na twarzy.
- Cześć. - Powiedziała zniesmaczona. Szturchnęłam ją łokciem dając znak ,żeby chociaż trochę się opanowała ,chyba ,że jednak chciała pokazać tej nowej ,że jej nie lubi.
Willow odeszła i podeszła do Jeroma. Podkochiwała się w nim i chyba każdy to wiedział. Najśmieszniejsza rzecz była taka ,że Jerome wcale jej nie znał ,a tematów ,które prowadziliśmy na jej temat było całkiem dużo.
Chciała zamieszkać tutaj i jak widać w końcu jej nie udało. Niestety.
- Jak ja jej nie znoszę. - Powiedziała Mara przyglądając się jak Willow próbuje flirtować z Jeromem.
- Nie martw się. On jest tylko i wyłącznie wpatrzony w ciebie. - Zapewniłam ją.
- Ale tak czy tak jej nie znoszę.
- Ja też.
Podeszła do nas Patricia.
- Dlaczego ona musi tu mieszkać. - Zapytała.
- Będą z nią problemy. - Powiedziałam.
- Patricio zrobisz coś dla mnie? - Spytała Mara.
- Zależy co. - Uśmiechnęła się buntowniczka.
- Wylej na nią coś. Dzisiaj pod czas obiadu.
- Zwracasz się do właściwej osoby. - Na twarzy Patrici pojawił się jeszcze większy uśmiech. - Nie ma sprawy.
- Dzięki. - Brunetka zmusiła się do lekkiego uśmiechu.
Właśnie Trudy zaczęła nosić talerze i sztućce na stół. Za chwilę powinien być obiad.
- Pójdę pomóc Trudy. - Poinformowałam moje przyjaciółki i skierowałam się w stronę kuchni.
No to koniec jak na 2 rozdział. Wyszedł bardzo długi ,prawda?
Na Blogu o peddie KLIK też za chwilę pojawi się rozdział :D
Patricia Miller
Suuper!
OdpowiedzUsuńSuper!Nie mogę się doczekać kolejnej cześci.Patricia w akcji!
OdpowiedzUsuńBoooski! *.* Ale kiedy bd Jeroy? ;c
OdpowiedzUsuńTak baaardzo za nimi tęsknieee... ;c
super
OdpowiedzUsuńUuu boski nasza Patty <333
OdpowiedzUsuńŚwietneeeee <33 Nie ma to jak patty .
OdpowiedzUsuńPs. niech Joy dowie się dlaczego pokłócili sie Pat i Eddie. xd : D
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAle długi czytałam i czytałam super rozdzialik/BB
OdpowiedzUsuń<3 Fenomenalny :)
OdpowiedzUsuńHeh nie ma to jak Patricia :D
OdpowiedzUsuńLAe rozdział EXTRA! <3